Nadszedł październik, jeden z moich ulubionych miesięcy w roku. Jesteśmy już po wrześniowej rekrutacji, grafiki mamy zapełnione a wszystkie zajęcia rozkręciły się już na całego, praca idzie pełną parą. Jednak jest jeszcze jeden powód, dla którego lubię ten miesiąc. Zawsze w październiku zaczynam planować lekcje kulturowe. Robię tak od kiedy zaczęłam uczyć i bardzo to lubię.

Czasami zdarza mi się, że nowi kursanci/rodzice kursantów pytają się mnie, po co robię takie lekcję. Na początku nie rozumiałam tego pytania, myślałam, że cel „kulturówek” jest oczywisty, jednak po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że przecież nie każdy miał okazję spotkać się z dobrze przeprowadzonymi lekcjami kulturowymi, albo w ogóle nie miał z nimi styczności. Dlatego właśnie postanowiłam napisać o tym post.

Po co to wszystko?

W takim razie odpowiedzmy sobie na pytanie, czym dla mnie są lekcje kulturowe, po co je organizuję i dla kogo.

Lekcja kulturowa jest lekcją przygotowaną z okazji konkretnego święta z krajów anglojęzycznych. W październiku jest to Halloween, w listopadzie Bonfire Night, w grudniu Boże Narodzenie i tak dalej. Co roku, oprócz standardowego zestawu najpopularniejszych świąt (Halloween, Boże Narodzenie, Wielkanoc), wybieram inne święta. Staram się, aby każdy z moich kursantów nie miał omawianego tego samego co roku. Stawiam na różnorodność, co nie jest trudne, bo ilość powodów do świętowania jest ogromna.

Skoro już wiemy czym są lekcje kulturowe powiedźmy sobie, po co one nam w ogóle są?
W moim bardzo silnym przekonaniu nauka języka to nie tylko nabywanie umiejętności posługiwania się gramatyką, słownictwem czy poprawną wymową. Dobry nauczyciel przybliży nam też kulturę, zwyczaje i tradycję, abyśmy mieli pełen obraz społeczeństwa, którego języka się uczymy. Mamy okazję opowiedzieć osobą które mamy pod swoimi skrzydłami, jak żyją i świętują ludzie w innych zakątkach świata bez wychodzenia z klasy (lub bez wyłączania komputera). Bardzo mocno wierzę, że dzięki temu możemy wzbudzić zainteresowanie światem. Poza tym, takie lekcje to fantastyczna okazja do poznania niestandardowego słownictwa! Na przykład, dzięki Halloween kursanci dowiadują się co to jest broom czy scarecrow, albo co znaczy to make one’s blood boil. Wszystkie słówka czy wyrażenia dopasowane są do poziomu i wieku uczniów tak, aby każdy z nich odczuł jak największe korzyści z tej specjalnej lekcji.

Oczywiście całe nowo wprowadzane słownictwo ćwiczone jest bardzo aktywnie za pomocą przeróżnych gier i zabaw, wykorzystując poznaną ostatnio przez kursantów gramatykę. Dzięki temu nie dość, że mamy coś nowego, to jeszcze dokładamy koleją lekcję z przerabianej obecnie gramatyki. Same korzyści!

Dla kogo przygotowuje takie zajęcia? Dla wszystkich! Nie jest ważne, czy mam do czynienia z dziećmi, młodzieżą czy dorosłymi, plan lekcji i materiały układam w taki sposób, aby każdy był z nich zadowolony i aby czas na niej spędzony był efektywny.

Czasami zdarza się, że rodzic/kursant nie chce mieć lekcji na konkretny temat. Zazwyczaj najwięcej kontrowersji wzbudza Halloween. Co wtedy? Osobiście zawsze staram się mieć coś na ‘zastępstwo”. Nikogo nigdy nie zmuszam do niczego, nie jest to metoda na dobre i efektywne zajęcia. Jeśli ktoś nie chce mieć lekcji o Halloween, wtedy proponuję temat Harvest lub Columbus Day (chociaż szczerze mówiąc, jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, aby po moim wyjaśnieniu jak wygląda taka lekcja, ktoś nie zdecydował się na zajęcia z Halloween).

Reasumując- uczmy języka także przez kulturę, tradycję i zwyczaje. Niech nasi kursanci poszerzają nie tylko swoje horyzonty językowe.